niedziela, 27 lutego 2011

sobota, 26 lutego 2011

Gdzie zrobiłem to zdjęcie?

Każdy z nas zadaje sobie to pytanie. Gdzie był ten piękny widok, ten zabytek, ta knajpa góralska ze świetną herbatą z rumem? Kiedyś byliśmy skazani na domysły. Teraz pomoże nam najnowsza technologia. Słowo-klucz to geotagowanie.

Pamięć ludzka jest niestety bardzo zawodna. Możemy mozolnie próbować odtworzyć trasę wycieczki, szukając na dnie plecaka wymiętoszonych biletów sprzed kilku lat, albo pytać towarzyszy podróży. Możemy też spróbować zapobiec na przyszłość podobnym sytuacjom, pomagając sobie zdobyczami najnowszej technologii.

Geotagowanie – to słowo to odpowiedź na nasze problemy. Termin ten – w skrócie – oznacza łączenie informacji o położeniu danego punktu z innymi dotyczącymi go danymi. W przypadku fotografii oznacza to po prostu dokładną lokalizację miejsca wykonania zrobionych podczas przebytej trasy zdjęć. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu technologii GPS.

Niektóre aparaty fotograficzne mają wbudowany GPS, jednak jest to sprzęt dla zaawansowanych, kosztujący nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. O wiele prostsze – i tańsze – jest zastosowanie zewnętrznego rejestratora trasy (ceny takich urządzeń zaczynają się od ok. 250 zł). Samo zastosowanie urządzenia jest banalnie proste. Przed rozpoczęciem wędrówki należy tylko włączyć urządzenie, umieścić je gdzieś na wierzchu (np. umocowane do plecaka, na „smyczy” na szyi) i  oddać się pasji fotografowania. Po powrocie do domu wystarczy zgrać trasę z urządzenia oraz zdjęcia na twardy dysk komputera, a dzięki dołączonemu oprogramowaniu wystarczą dwa kliknięcia aby połączyć zdjęcie z miejscem jego wykonania. Końcowy efekt to zdjęcia wyświetlone na mapie, np. Google Map.

Warto wspomnieć, że rejestratory trasy, oprócz łączenia zdjęć z miejscem ich wykonania, mają jeszcze kilka innych, przydatnych funkcji. Zapisują przebieg i długość trasy, wysokość nad poziomem morza oraz położenie. Dzięki temu, kupując jedno urządzenie, otrzymujemy nie tylko wsparcie dla naszego aparatu, ale też sprzęt przydatny każdemu wędrowcowi.


Źródło:http://artelis.pl/

Sposoby na MACRO fotografię

Ileż to razy, patrząc na jakieś zdjęcie pokazujące jakiś niewielki przedmiot, zwierzę, czy roślinę w pełnym kadrze zastanawiałeś się jak autor to zrobił. Bo samemu próbując zrobić zdjęcia wychodzą one nieostre... 


...lub też nie dają się wykonać w ogóle za przyczyną tego, że aparat próbuje wyostrzyć, a nie mogąc tego zrobić nie pozwala uwolnić migawki.
Jak w każdym wypadku do upragnionego celu można dojść na kilka różnych sposób. Pierwszym pomysłem który zapewne wpada do głowy jest ustawienie programu „macro” w Twoim aparacie. Przeważnie jest on oznaczany kwiatkiem (chyba tulipanem :). Dobra, program włączony celujemy w obiekt no i …

Robiąc to po raz pierwszy swoim aparatem, zapewne chwilę potrwa zanim znajdziesz taki punkt w którym jesteś w stanie wyostrzyć obraz a jednocześnie być jak najbliżej fotografowanego obiektu *.
Zawsze oczywiście możesz sobie pomóc zoomem i jest to jak najbardziej wskazane w tego typu fotografii, jest tylko jedno małe „ale”. Zapewne wiesz, co mam w tej chwili na myśli, jednak dla ścisłości napiszę. Używaj tylko zoomu optycznego.

Najmniejszą możliwą odległość od obiektu udało Ci się znaleźć, zoom ustawiony na maksa zdjęcie jest ostre. Jednak „mrówka” na Twoim zdjęciu zajmuje tylko np. 1/10 kadru, a nie tak jak wielokrotnie widziałeś w internecie, czy też gdziekolwiek indziej, że zajmuje cały kadr (lub się nawet w nim nie mieści).
Oczywiście jest możliwość abyś swoje zdjęcie przekadrował w podobny sposób używając do tego jakiegoś programu graficznego (Gimp, Photoshop etc), stosując jednak tą technikę, zdjęcie nie będzie przedstawiało bardzo drobnych elementów, bądź też będą one nie ostre w przypadku powiększania zdjęcia.
Cóż więc w tym przypadku zrobić. Oczywiście możliwości jest kilka. Ja skupię się na opisaniu kilka sposobów na wykonanie zdjęcie makro używając do tego lustrzanki cyfrowej.

Mając możliwość wymiany obiektywu, zapewne pierwszym pomysłem jaki przyjdzie do głowy będzie właśnie ten aby założyć obiektyw który został zaprojektowany do tego rodzaju zdjęć. Jest to jedno z prostszych rozwiązań i poniekąd najmniej kłopotliwych, jednak minusem tego rozwiązania jest cena obiektywu macro. Przeważnie ich ceny (tych obiektywów które dawały by zadowalające efekty) zaczynają się od kwot 1000 lub 1500 zł. Co w moim przypadku jest ceną zaporową jak na element zestawu foto, którego aż tak często nie będę wykorzystywał.
Co więc w takim wypadku zrobić, zapomnieć o ładnych makro ?
Na pewno nie, bo zawsze jest inna możliwa droga do osiągnięcia podobnego rezultatu.
Po krótce chciałbym Wam przedstawić te możliwości, zainteresowanych odsyłam jednak do dogłebniejszego przestudiowania danej techniki i zapoznania się z jej wszystkimi zaletami oraz wadami.

Pierścienie pośrednie – elementy w formie tulejek montowane pomiędzy body aparatu a obiektyw. Najważniejszym zadaniem jakie realizują pierścienie jest oddalenie soczewek obiektywu od matrycy aparatu i uzyskanie w ten sposób efektu lunety. Większość (jeśli nawet nie wszystkie) oferowanych pierścieni to tak naprawdę zestaw kilku pierścieni o różnych długościach (np. 7, 14 i 28 mm). Można wykorzystać wszystkie pierścienie równocześnie, lub też każdy pierścień oddzielnie. Zasada ogólna jest taka, że im bardziej oddalimy soczewki obiektywu od matrycy, tym większe powiększenie uzyskamy. Tak więc proponowałbym używać kompletu pierścieni i dopiero w przypadku gdy fotografowany obiekt nie mieści się nam w kadrze – demontować poszczególne elementy.
Koszt takich pierścieni uzależniony jest od producenta naszego aparatu, przeważnie ceny wachają się od 200-500 zł. Oczywiście można znaleźć tańsze pierścienie za ok 50 zł, różnią się one tym od droższych, że nie przenoszą one z body do obiektywu automatyki i elektroniki która steruje parametrami obiektywu (ostrość, przysłona itp.).

Kolejną możliwością jest wykorzystanie tzn. „mieszków”. Ich zasada działania jest prawie, że identyczna do pierścieni pośrednich. Również są mocowane pomiędzy body a obiektyw, jednak zasadniczą różnicą między tymi dwoma rozwiązaniami jest to, że w pierścieniach mamy „skokowe” powiększenie, uzależnione od tego jakie pierścienie mamy zamontowane.
W mieszku natomiast mamy płynną regulacje odległości obiektywu względem aparatu, przez co nie montując ani nie demontując żadnych elementów mamy możliwość regulacji wielkości (powiększenia) fotografowanego przedmiotu.

Osobiście tej techniki jeszcze nie wykorzystywałem, tak więc dokładniejszych informacji nie jestem wstanie przedstawić, jednak ogólne zasady wykorzystania tej techniki wydaje mi się że udało mi się przedstawić.
Jeszcze kilka uwag na koniec dotyczących mieszków. Mają one większą możliwość oddalenia obiektywu niż pierścienie, niektóre mieszki mają wysów nawet do 30 cm !! Niestety nie mam zbyt wielu informacji jak to wygląda z przeniesieniem automatyki i elektroniki do obiektywu, ale z tego co mi wiadomo to nie przenoszą. Tak więc ostrość i przysłonę trzeba regulować ręcznie.
Ostatnim sposobem jaki chciałbym tu przedstawić jest wykorzystanie soczewek makro.

Soczewki  te przypominają swoją budową lupę i podobnie też działają. Są one montowane na gwint filtra obiektywu (całkowicie inaczej aniżeli pierścienie i mieszki). Gwint ten znajduje się na zewnętrznej części obiektywu (który w tym przypadku jest zamontowany bezpośrednio do aparatu).
Cały montaż odbywa się poprzez wkręcenie danej soczewki podobnie jak i filtra. Na rynku można spotkać wiele zestawów soczewek o różnych wartościach szkła (np. 1,2,4,10 dioptrii).
Z wszystkich prezentowanych możliwości tą jest opcją najtańszą. Zestaw takich soczewek to wydatek rzędu 50-60 zł. Decydując się na zakup takich soczewek należy zwrócić uwagę na średnicę gwintu mocowania filtra (np. 52, 55 lub 58mm). Jest ona podana na samym obiektywie lub też na wewnętrznej stronie dekielka osłaniającego obiektyw.

Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się przybliżyć Tobie tematykę fotografii makro. Oczywiście zachęcam do samodzielnego poszukiwania informacji na temat makro, życząc przy okazji mega fotek :)

* - często na samym obiektywie jest podana minimalna odległość ostrzenia (np. 0,38m) tzn. najmniejszy odcinek między aparatem a fotografowanym elementem, tak aby zdjęcie było ostre. Mała uwaga, podana wartość jest mierzona nie od zewnętrznej soczewki obiektywu a od matrycy światłoczułej aparatu. W moim przypadku fotografowany obiekt może się najbliżej znaleźć ok. 20 cm od obiektywu. Na samym body aparatu jest zaznaczony punkt od którego się mierzy tą odległość (kółko z przecinającą ją linią biegnącą wzdłuż matrycy aparatu i wyświetlacza LCD).


Źródło:http://artelis.pl/ 

Gdzie nauczyć się robić najlepsze zdjęcia

Bardzo popularne jest twierdzenie, że do popełnienia wartościowego kadru nie trzeba nic więcej poza doskonałym aparatem fotograficznym. Tymczasem aparat jest tylko instrumentem, jakim się posługujemy.

Wydanie nawet dużej sumy pieniędzy na aparat nie daje gwarancji, że wykonane przez nas kadry raptem zaczną zachwycać odbiorców. Często czujemy rozczarowanie tym, że nasze zdjęcia wcale nie wychodzą najlepiej, nawet jeśli posiadamy świetny sprzęt. Wspaniała fotografia nie zależy od tego, jakiego użyjemy sprzętu, ale w jaki sposób go użyjemy. W fotografii potrzeba zarówno wyczucia estetycznego jak i wiedzy technicznej. Bez umiejętności korzystania z aparatu może doprowadzić do tego, że nawet najlepsze pomysły mogą zostać zniweczone.


Wybór ustawień aparatu, obiektyw i każdy inny sprzęt mają ogromny wpływ na estetykę obrazu. Naszą przygodę z fotografią powinniśmy zaczynać od przeczytania instrukcji obsługi aparatu. Ta niezbędna procedura jest niestety w większości pomijana przez fotografów. Kolejnym krokiem jest wybór odpowiedniego kursu fotograficznego. Dobrze jest zwracać uwagę na to, co oferuje program szkolenia, czy jest dopasowany do naszych zainteresowań oraz wymaganiami w stosunku do kursantów. Uczestnicząc w szkoleniach, nie musimy się przekopywać przez stosy literatury, której nie możemy odróżnić na początku tego, co ważne. Instruktor z pewnością wyjaśni między innymi oddziaływanie światła na to, co fotografujemy, prawidłowego naświetlania i komponowania, objaśni trudniejsze zagadnienia, ale przede wszystkim wskaże metody, dzięki którym nauczysz się przenosić na zdjęcie nastrój chwili, zauważać i oddawać emocje.

Zdecydowanie wybierajmy sposób uczenia się fotografii najbardziej odpowiadający naszym potrzebom i możliwościom. Osoby pragnące jak najszybciej uzyskać potężną dawkę wiedzy, potrzebnej do rozwijania fotograficznego hobby, mogą zdecydować się na szkolenie kilkugodzinne albo weekend z fotografią. Wszyscy miłośnicy fotografii cyfrowej, powinni wybrać kurs fotografii cyfrowej, zaś entuzjaści fotografii klasycznej, rozejrzeć się za firmą proponującą zajęcia ciemniowe. Jeśli nie masz czasu z powodu swojej pracy zawodowej, możesz poszerzać świadomość fotograficzną podczas szkoleń letnich organizowanych w ciekawych wizualnie miejscach lub na miejscu. Indywidualne kursy fotografii  to raczej rzadkość na rynku.

Przeznaczone dla tych, którzy potrzebują innych godzin na naukę fotografii niż oferowane, a także ci, którzy chcą dowiedzieć się więcej o konkretnej specjalności fotograficznej.

Poza wskazanymi datami szkolenia, warto skorzystać z wskazówek przy kupnie sprzętu, pokazać do analizy swoje zdjęcia lub zagłębić się w tajniki konkretną gałąź fotografii. Odrębny rodzaj kursów stanowią warsztaty i plenery fotograficzne. Akcent położony jest tu przede wszystkim na zdobywanie wiedzy przez zdobywanie doświadczenia. Podczas warsztatów fotograficznych teoria jest omawiana na podstawie pracy wykonywanej w czasie szkolenia oraz wskazówki praktyczne. Mocując się z konkretnymi problemami fotograficznymi, wykorzystujemy wcześniej otrzymaną wiedzę i umiejętności. Dzięki temu rychło dowiemy się, czy sprawujemy kontrolę nad sprzętem fotograficznym, czy wybieramy z pełną świadomością parametry, czy jednak dopuszczamy przypadkowość i jesteśmy ukontentowani tym, że akurat zdjęcie się udało. Podczas pracy warsztatowej ważny jest proces fotografowania, pod okiem nauczyciela. Intencją takich zajęć jest zdobywanie praktyki przez uczestnika warsztatów. Ciekawy dla osób już fotografujących może być szkolenie w postaci pleneru. Jest to rodzaj ekspedycji w atrakcyjne wizualnie tereny.

W małych ekipach, kursanci uczą się zauważać atrakcyjne chwile w otaczającej rzeczywistości, odchodzić od utartych wzorców, radzić sobie w trudnych fotograficznie sytuacjach. W trakcie wyjazdów plenerowych można fotografować zarówno architekturę, krajobraz, jak i akt artystyczny, zagłębiać sekrety street foto albo reguły kreatywnego stosowania świateł studyjnych poza studiem. Dowiedzieć się możemy, jak zachowują się w pracy zawodowcy. Następnym ruchem w nauce fotografowania jest rozwój zdolności widzenia. Po uporządkowaniu wiedzy podczas szkolenia, powinniśmy zacząć aktywnie robić użytek z aparatu, jak i poznawać zdjęcia nestorów. Celowym jest także poznawanie klasyków malarstwa, aby rozumieć bardziej kanony kompozycji. Obecnie język obrazkowy nas po prostu zalewa. Miejmy na uwadze, żeby oglądać dobre pisma, wchodzić na prestiżowe witryny fotograficzne, oglądać fotografie prezentowane na renomowanych wystawach. Dzięki temu nie będziemy uczyli się fotografii na kiczu, ale od znakomitych wirtuozów fotografii i tym samym nasze zdjęcia wejdą na wyższy stopień profesjonalizmu.

Źródło:http://artelis.pl/ 

Od czego zacząć naukę fotografowania?

Jeśli zaczynasz swoją przygodę z fotografią to bardzo ważne jest żebyś wiedział od czego zacząć naukę fotografii. Piszę o trzech ważnych rzeczach, które powinieneś wiedzieć zanim zaczniesz swoją przygodę z fotografią.

Po pierwsze ...
Jeśli zaczynasz swoją przygodę z fotografią to zainwestuj. Ale nie w sprzęt! Tylko w siebie. Zainwestuj w swoją wiedzę. Ciągle ucz się i rozwijaj. Czytaj, oglądaj zdjęcia mistrzów fotografii.
Jeśli chcesz być w czymś dobry (a chcesz robić świetne zdjęcia – prawda???) to musisz poświęcić na to trochę swojego czasu i energii.

Po drugie..
Jeśli masz już aparat fotograficzny koniecznie zapoznaj się z jego instrukcją obsługi.
Jest to banał, ale niestety mało, kto zawraca sobie tym głowę. A prawda jest taka, że jeśli nie poznasz podstawowych funkcji swojego aparatu nie będziesz mógł w pełni wykorzystać jego możliwości. Zmiana aparatu na lepszy nic tu nie pomoże.

Bardzo ważne jest żebyś znał "guzikologię" swojego aparatu.
Nie ma chyba gorszej rzeczy, kiedy nie wiesz, który przycisk na korpusie aparatu należy wybrać, aby zmienić konkretne ustawienie. Szczególnie dotyczy to lustrzanek i zaawansowanych kompaktów, kiedy ręcznie ustawiasz wszystkie bądź większość parametrów.

Bardzo ważne jest żebyś wiedział na przykład:
- jak zmienić tryb fotografowania,
- jak zmienić parametr ISO,
- pomiar światła,
- ustawić balans bieli itp.

Jest to bardzo ważne, ponieważ czasem okazja może Ci przelecieć dosłownie "koło nosa".
Po trzecie...

Wykorzystuj w praktyce wszystko czego się nauczysz.
Niestety muszę Cię rozczarować. Samo przeczytanie setek książek czy też udział w wielu kursach fotograficznych niczego nie zmieni, jeśli nie wykorzystasz tego w praktyce. Tak, więc czytaj i ucz się a potem bierz aparat w rękę i ruszaj w plener!

  
Źródło:http://artelis.pl/